Ręce nie mogą się nudzić, czyli Pracownia Dekudeku w Naszym Ursusie
Pismo lokalne Nasz Ursus przeprowadziło ze mną wywiad, którego tekst znajduje się poniżej.
Rozmawiałam z Anią Perkowską.
Coraz częściej na swojej drodze spotykamy osoby, które – będąc u progu wieku emerytalnego – zostają bez pracy. Bardzo wiele z nich popada w depresję. Nie mają pomysłu na siebie, nie potrafią poradzić sobie z rzeczywistością i myślą, że jedynymi możliwościami są bezrobocie lub podjęcie pracy na czarno, bądź za głodową stawkę.
Na szczęście, nie zawsze tak jest. Można rzucić pracę, znaleźć pomysł i otworzyć własny biznes. I prowadzić go z sukcesem. Taką drogę spełnienia zawodowego odnalazła MAŁGORZATA MARGAS, twórczyni DekuDeku – pracowni decoupage’u i renowacji mebli.
Pani biznes wymaga zdolności manualnych, kreatywności i wyobraźni artystycznej.
Zawsze miała pani takie umiejętności?
Chyba tak. Zawsze haftowałam, robiłam na drutach, makramy, gobeliny, szyłam nawet ubranka dla dziecka.
Po prostu nie lubię, kiedy ręce mi się nudzą. Może to geny po rodzicach? Mama świetnie szyła oraz posługiwała się drutami i szydełkiem, a tata to typowy majsterklepka, który na wszystko potrafił znaleźć jakiś sposób.
Jak zrodził się pomysł na stworzenie pracowni?
Zaczęło się od zainteresowania decoupage’m, który traktowałam jako hobby i rozrywkę. Aż pewnego dnia kręgosłup odmówił mi posłuszeństwa i nie wstałam z łóżka. Później była operacja, rehabilitacje, półroczne zwolnienie i dużo wolnego czasu. Zaczęłam więc masową produkcję różnych różności techniką decoupage’u, doskonaląc umiejętności. Powrót do pracy był bolesny, dosłownie i w przenośni. Kręgosłup nadal nie lubił wielogodzinnego siedzenia przed komputerem, a mnie dotychczasowa praca zaczęła nudzić, ciągnęło mnie do domu, gdzie czekało tyle pięknych rzeczy do zrobienia… Myśl o tym, żeby zrezygnować z etatu i rozpocząć działalność na własny rachunek dojrzewała we mnie około dwóch lat. W tym czasie bardzo popularne stały się farby kredowe, kupiłam więc kilka kolorów, pomalowałam parę mebli i sprzedałam z zyskiem. Wtedy już wiedziałam na pewno – to jest mój pomysł na biznes. Decoupage owszem, może być, ale jest bardzo pracochłonny i niewiele można na nim zarobić, natomiast stylizacja mebli to konkretne pieniądze. Nawiązałam kontakt z dystrybutorem farb, ustaliliśmy zasady współpracy i złożyłam wymówienie.
Wiedziała coś pani na temat prowadzenia biznesu?
Zawsze pracowałam na etacie, więc wszystkie kwestie formalne, prawne, księgowe były mi obce. Tak się szczęśliwie złożyło, że w momencie, kiedy kończył mi się okres wypowiedzenia w pracy, Sieć Przedsiębiorczych Kobiet ogłosiła nabór do programu „Biznes w Kobiecych Rękach”. Wybrano 50 pomysłów na biznes spośród ponad 300 zgłoszonych, w tym mój. Program trwał pół roku i może nie zdobyłam pełnej wiedzy na temat prowadzenia działalności, ale dał mi dużego „kopa”. Poznałam wiele fantastycznych kobiet, pełnych zapału i pomysłów. Zrozumiałam, że wiek nie ma większego znaczenia w tym, co się robi, byle robić to z pasji i sercem. Rozpoczęcie działalności było związane z dużymi nakładami finansowymi? Od początku postanowi- łam, że nie będę wydawać oszczędności i dużych pieniędzy. Zarejestrowałam się w Urzędzie Pracy jako bezrobotna i złożyłam wniosek o dotację na rozpoczęcie działalności. Otrzymałam 16 tysięcy złotych na zorganizowanie i wyposażenie stanowiska pracy. To wystarczyło mi na wszystko, czego potrzebowałam.
Jak wygląda procedura otrzymania funduszy z Urzędu Pracy; jest bardzo skomplikowana?
Wbrew temu, co się powszechnie uważa, procedura nie jest zbyt uciążliwa. Na dowód tego powiem, że wniosek napisałam sama – ja, humanistka, osoba, która nie rozumie urzędowego języka i gubi się w formalnościach. Oczywiście, omawiałam ten wniosek z rodziną i znajomymi, którzy podpowiadali, co napisać. Nie będę skromna – jestem dumna z siebie, że przebrnęłam przez zawartość wniosku i załączników, wypełniłam wszystko poprawnie. Trwało to co prawda prawie miesiąc, ale udało się. O ile Urząd Pracy nie pomagał przy pisaniu wniosku, o tyle po otrzymaniu dotacji prowadził za rączkę, mówiąc, co kolejno należy robić.
Co znajduje się w ofercie pracowni?
Moja główna działalność polega na odnawianiu i stylizowaniu mebli. Kupuję je na różnych aukcjach, naprawiam, maluję i wystawiam ponownie na sprzedaż. Można też zgłosić się do mnie ze swoimi meblami – odnowię je albo zmienię tak, jak sobie zażyczy klient. Jeśli ktoś sam chce odnawiać meble, może u mnie kupić farby kredowe, woski i inne preparaty. Prowadzę również warsztaty malowania mebli farbami kredowymi, u siebie w pracowni i w kilku zaprzyjaźnionych miejscach oraz warsztaty dla dzieci, głównie decoupage’u.
W jaki sposób mogłaby pani zachęcić kobiety, nie tylko w pani wieku, aby uwierzyły we własne siły i zaczęły robić to, co sprawia im przyjemność i przy okazji pasję zamieniły w dobrze prosperujący biznes?
Wiele pań boi się rozpocząć własną działalność, twierdząc, że praca na etacie daje poczucie bezpieczeństwa (głównie finansowego), przede wszystkim jednak obawiają się porażki i ośmieszenia. Mnie o potrzebie zmiany przekonało proste pytanie: jak sobie wyobrażasz siebie za dwa lata, co osiągniesz, co będziesz robić? Odpowiedź była prosta: będę w tym samym miejscu, na tym samym stanowisku, sfrustrowana i znudzona. Każdego dnia będę pokonywać tę samą trasę, robić to samo. Wiedziałam, że jeśli nie zmienię tego teraz, nie zmienię już nigdy. Jakiej rady mogę udzielić? Przede wszystkim uwierzyć w siebie; my, kobiety mamy zmysł organizacyjny, jesteśmy silne i odpowiedzialne. Jeśli dołączymy do tego pasję i zaangażowanie – odniesiemy sukces.
Jest pani mamą dwóch fantastycznych i utalentowanych synów oraz babcią. Czy dzieci wspierały panią w podejmowaniu decyzji o własnym biznesie i czy wnuki bywają inspiracją?
Wspierała mnie cała rodzina. Najtrudniejszy był etap podjęcia decyzji o zmianach w moim życiu i tu bardzo pozytywnie nastrajała mnie synowa, też prowadząca własną działalność. Później włączyli się wszyscy – mąż przy obliczeniach, synowie przy wyborze aparatu i akcesoriów fotograficznych, robieniu zdjęć i tworzeniu strony internetowej. Do tej pory proszę ich o pomoc, kiedy mam problem. A wnuki nie tylko mnie inspirują, ale nawet pomagają malować!
Gdzie mieści się pracownia, gdzie można obejrzeć pani prace i jak można się do pani zgłosić?
Moja pracownia znajduje się w Ursusie, przy ulicy Rumiankowej 6. Pracuję w domu, więc prawie zawsze można mnie zastać, choć lepiej wcześniej umówić się e-mailowo lub telefonicznie: margas.malgorzata@gmail.com, 501 716 822. Jeśli do mnie wpadniecie, pokażę swoje prace, co jest właśnie na warsztacie, a co zaplanowane, napijemy się kawy, porozmawiamy, doradzę, jak odnowić meble. Więcej informacji, w tym galerie moich prac, bloga, internetowy sklep z meblami i farbami znajdziecie na stronie: www. dekudeku.pl
Małgosiu, wielkie gratulacje. Cieszę się, że podjęłaś decyzje o zmianie w życiu bo teraz kwitniesz dziewczyno. Tak trzymać:)